27 grudnia 2013

Wigilijny One - Shot Cz. 2


Tak jak prosiła nas Agey, zaraz po tym jak tylko Ren i ja dokończyliśmy ostatnie poprawki naszego ubioru zeszliśmy na dół. Stół był nakryty. „Odziany” w biały, odświętny obrus, zastawiony świątecznymi potrawami (tak mi się wydawało, nie znam zwyczajów ziemian), świeczki paliły się. W pokoju jedynym źródłem światła były lampki choinkowe i świeczki. W ten sposób pomieszczenie wydawało się bardziej przytulne. Przy każdym talerzu leżał jeden opłatek. Z Renem usiedliśmy przy stole i czekaliśmy na dwie wiedźmy.
Kiedy weszły nie wyglądały jak one. Ann ubrana była w falbaniastą sukienkę sięgającą mniej więcej do kolan, balerinki na jej nogach miały odcień czerwieni. Ale to nie w nią patrzyłem się wytrzeszczonymi oczami. Agey stała tuż obok. Czarne włosy związane wstążeczkami w dwa kucyki sprawiała że wyglądała jak mała bezbronna dziewczynka. Ubrana była w czarno-granatową, skromną sukieneczkę. Na nogach miała balerinki podobne do tych które miała na sobie jej przyjaciółka, ale te były granatowe.

- Wyglądacie jak dwie diwy.- stwierdził Ren
- Żebym ja ci nie musiała mówić jak ty wyglądasz.- odwarknęła wampirzyca.
- Macie zamiar się gryźć tutaj, czy może wyjdziecie żeby nie zdemolować całego pokoju?- zapytałem.
- Nikt się nie będzie gryzł! Nie w Wigilie!- huknęła Ann.

W taki sposób zasiedliśmy do wieczerzy. Age wzięła opłatek i podeszła do mnie.

- Wszystkiego najlepszego!- zaczęła- Dużo fajnych prezentów, zdrowia i tak dalej i tak dalej. O, i żebyś wytrzymał z tym burakiem kolejny rok...- to mówiąc spojrzała na szarowłosego, a on odwrócił wzrok. Jakby nic nie słyszał.
- Ja też ci życzę wszystkiego najlepszego!- odparłem i przełamaliśmy się opłatkiem.
Po składaniu życzeń (Age i Rena znowu trzeba było rozdzielić, żeby się nie pozabijali) wreszcie mogliśmy zacząć jeść. Był barszcz czerwony z uszkami, grzybowa, jakaś całkiem niezła ryba, coś co się nazywa makiełki, makowiec, pierogi z kapustą i grzybami i trochę innych pyszności. Jedliśmy tak długo aż zabrakło nam miejsca w żołądkach. Nie dotyczyło to Agey, która posiada żołądek bez dna, więc ona jadła puki jedzenia nie zabrakło.

~*~

Po skończonym posiłku przyszła pora na prezenty. Oczywiście wytypowano mnie abym je rozdała. Naprawdę nie wystarczyło, że przygotowałam jedzenie? Które zresztą zostało pożarte w zaledwie pół godziny, dzięki Agey i jej żołądkowi bez dna.
- Załatwmy to szybko.- westchnęłam i wstałam od stołu aby po chwili znaleźć tuż obok około dwumetrowej choinki, ozdobionej przez chłopaków.
- Jestem ciekaw co dostałem.- mruknął Ren
- Nie tylko ty- odparł Rafe- Mam nadzieje, że mój prezent także się spodoba- dodał po czym ukradkiem spojrzał na wampirzycę. Pokręciłam głową.
- No to zaczynajmy- uśmiechnęłam się- Pierwszy prezent wędruje do Agey
Czarnowłosa wstała i podeszła do mnie by odebrać pakunek. Gdy tylko go dostała zaczęła rozszarpywać papier ozdobny by dostać się do zawartości prezentu od Rafe. Widziałam jak kładł go pod choinką. Rena zresztą też widziałam. Położył swój prezent tuż po Nestraninie. Natomiast Age pozostawiła swój jako ostatnia.
- Powiesz co dostałaś?-spytał zaciekawiony Rafe.
- Książkę pod tytułem "Ogień"! To moja ulubiona seria!- zawołała uradowana.
- Dobrze, teraz czas na prezent dla Rafe- wyciągnęłam paczkę spod choinki i podałam chłopakowi. Tym razem to Agey ukradkiem spoglądała na chłopaka. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Takiego sztyletu jeszcze nie miałem!- zaczął z zafascynowaniem Rafe- I jeszcze ten napis! Jest w tradycyjnym Nestranskim języku!- chłopak nie krył zafascynowania.
- Co oznacza?- spytała wampirzyca, spoglądając przez ramię chłopaka.
-"Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś." To oznacza.-uśmiechnął się do czarnowłosej, która lekko się zarumieniła.
- Teraz czas na prezent dla Rena- powiedziałam gdy "zakochani" się już uspokoili. Wręczyłam chłopakowi prezent. Ten niepewnie go przyjął i powoli otworzył.
-Smartphone i stylowe słuchawki!- Ren również nie krył zadowolenia z prezentu. Wiem, że lubi różne elektroniczne gadżety więc uznałam, że smartphone to dobry pomysł. Przy okazji będę mogła być z nim w ciągłym kontakcie.
- No to teraz coś dla mnie...
- Ja to zrobię. W końcu to bezsensu byś sama sobie wręczała prezent!- powiedział Ren i zabrał prezent za nim zdążyłam go wziąć. Spojrzałam na niego zaskoczona.- Mam nadzieję, że Ci się spodoba.- uśmiechnął się rozbrajająco. Mało się nie roześmiałam. Przyjęłam od niego prezent i czym prędzej otworzyłam. W środku dojrzałam śliczną srebrną biżuterię. Kolczyki z wijącym się smokiem, który zamiast oczu miał błękitne kryształki. Do tego w komplecie był łańcuszek i bransoletka!
- Ren, to musiało cię sporo kosztować!- szepnęłam z niedowierzaniem.
- Jednak warto było zobaczyć uśmiech na twojej twarzy...- odparł i wziął od mnie łańcuszek, po czym zapiął go na mojej szyi. Sama założyłam jeszcze kolczyki i bransoletkę.
- Dzięki- mruknęłam cicho pod nosem. Wciąż nie dowierzałam w to co zrobił. Skąd on wziął na to pieniądze...
Nagle Drago wskoczył mi na ramię. uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Zapomniałabym... Wesołych Świąt, przyjacielu!
- I wzajemnie- odparł.

~*~

Posprzątaliśmy w pokoju po posiłku. Ren i Ann poszli do kuchni powstawiać wszystko do zmywarki. Ja i Rafe zostaliśmy sami.


- Ślicznie ci w tej sukience.- powiedział.
- Yyy... dzięki.- odpowiedziałam niepewnie.

Przez dłuższy czas siedzieliśmy w milczeniu, kiedy nagle zerknęłam na świat za oknem. Z pozoru wszystko wydawało się normalne, ale po chwili zdałam sobie sprawę z tego co się zmieniło. Padał śnieg.


- Pada śnieg!- wykrzyknęłam podbiegając do okna.
- Z tego co wiem to u was normalne- mruknął chłopak.
- Nie o to chodzi – machnęłam na niego ręką.- Od kąt pamiętam nie widziałam żeby śnieg zaczął padać akurat w Wigilię. Rafe podszedł do i położył swoją rękę na moim ramieniu.
- Chciałbym ci coś jeszcze dać...- szepnął mi do ucha a mnie przeszył dreszcz.
- Ale ja nic dla ciebie nie mam.
- Nie szkodzi.


Chwycił mnie za ramiona i obrócił do siebie. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on uniósł moją brodę lekko do góry tak że teraz patrzyłam na sufit, a dokładniej na firankę. Przywiązana do niej była gałązka jemioły. A my pod nią staliśmy! Nie zdążyła spojrzeć mu w oczy, bo właśnie jego wargi zetknęły się z moimi. Były ciepłe. Moim ciałem wstrząsnęły kolejne dreszcze. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że zależy mi na Rafe'ie. Przez jakiś czas tak staliśmy, aż w końcu ja oderwałam go od siebie.

- Najlepsze święta, ever!- uśmiechnęłam się, a już po chwili znowu się pocałowaliśmy.


~*~

Przepraszam że dopiero teraz zamieszczam post ale ten tydzień nie należał do łatwych. Co więcej jutro mój kuzyn obchodzi osiemnastkę, więc od rana skaczemy po sklepach i szukamy czegoś dla niego. Pozdrawiamy wszystkich!
Autorki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania ;)

Jeśli zauważysz błędy, napisz mi o nich, a poprawię je ^^

Linki do siebie, informacje o konkursach i nowych rozdziałach proszę umieszczać w zakładce "Księga Gości"

Obserwatorzy