20 października 2013

Dzień Ziemniaka 2

   Nasze wyjście znacznie spowolnił Ren, który musiał dokończyć pić herbatę. Swoją drogą ja też bym się chętnie czegoś napił.
- Ohyda! Jak możesz pić te pomyje! - Agey wyrwała Renowi kubek z ręki i wylała jego zawartość do zlewu.
- Ej! Ja to piłem! - Ren doskoczył do niej. Kubek upadł na podłogę i rozbił się na kawałki.
- To mój ulubiony kubek! - Do tej przepychanki włączyła się Ann. Zanim zdążyła ich rozdzielić oberwała w twarz. - Zachowujecie się jak dzieci! - Różnica była taka że dzieci nie rozrywają sobie twarzy za wylaieą herbaty. 
- Dlaczego wylałaś moją herbatę?!
- Bo była niepoprawnie zaparzona!
- Co?! A zresztą, oddawaj mi swój kubek!
- On był mój! - Ann jak zwykle została przez nich zignorowana.
- Nie będę ci niczego oddawać, śmieciu! - Age pacnęła Rena w twarz, a chłopak jej oddał.
- Sama jesteś śmieciem!
   Po dość długim czasie w końcu udało się Ann ich rozdzielić i wyszliśmy. Z tego co wiem wszystko miało się odbyć w jakiejś stajni. Dwa wściekłe kocury (takie mam skojarzenie z wampirzycą i szarowłosym) nie miały najwyraźniej zamiaru nawet na siebie patrzeć. 
- Proszę, tylko nie próbujcie się zabić! - Smoczyca pogroziła kocurkom palcem.
   Cała impreza została zorganizowana na wybiegu dla koni. Przyjechał wielki dmuchany zamek, był popcorn, wata cukrowa, pieczone ziemniaki, kiełbaski i zwierzęta z balonów. I to za darmo! Po tym jak otrzymałem różowego, balonowego psa (który mnie przerażał) udaliśmy się na przejazd bryczką.
- Plis Agey, nie wydurniaj się - szepnąłem jej do ucha gdy wchodziliśmy.
   Nie była to taka zwyczajna bryczka. Raczej wóz, długi, po obu stronach miał podłużne belki służące jako siedzenie. Miejsc było około dwudziestu. Usiadłem tak by oddzielić czarnowłosą od Rena, a Ann tak by nie miała styczności z innymi ludźmi. 
- Co ja jestem?! Więzień, żeby mnie tak pilnować?! - Oburzyła się.
- Och, przecież wiesz że to tylko dla twojego dobra. - uśmiechnąłem się do niej. Z naburmuszoną miną przebyła całą jazdę.

C.D.N.
*
I oto druga część! Przepraszam że tak mało, ale moja ukochana suczka (to mój taki Dinguś! ^^) musi na dworek. Wkrótce napisze resztę. Teraz muszę odkupić Renowi (a raczej Ann) kubek, przy okazji nauczę ją poprawnie zaparzać herbatę. 90% ludzi nie wie jak poprawnie to zrobić, to straszne! Poprawiłam już wszystkie błędy. Przepraszam za nie ale już nie myślę, szkoła mnie wykańcza a ja nie wyrabiam psychicznie.
Całusy! Ageynora Willow (pełne imię i nazwisko  Age) 

12 października 2013

Chapter III Beginning Of The End Part 2

Kundel zaszarżował. Próbował mnie dosięgnąć co na moje szczęście mu się nie udawało. Kilka razy oberwał ode mnie w łeb jednak nie robiło to na nim wrażenia. Jego śnieżnobiałe kły były zaledwie kilka centymetrów od mych nóg. Nagle Dingo skoczył i złapał kawałek spodni. Uderzyłem w odwecie kolejny raz w jego łeb. Kundel osunął się na ziemię wraz z urywkiem materiału. Spojrzałem na niego raz jeszcze. Żyje, ale jest zdezorientowany. Postanowiłem wykorzystać tą szansę. Zeskoczyłem z łóżka i wybiegłem z pokoju, zatrzaskując drzwi. Oby nie był tak mądry i ich nie otworzył… Jednak już po krótkiej chwili słyszałem warczenie docierające z pomieszczenia wraz z pazurami, które starały się dosięgnąć klamki. Wolałem nie kusić losu i przyśpieszyłem. Jedyne miejsca gdzie ten kundel mnie nie zagryzie to pokój Ann i Age. Pokój wampirzycy odrzucam na samym starcie. Lepiej nie myśleć co tam jest. Skierowałem się więc do pokoju smoczycy z nadzieją, że Dingo sobie odpuści. Wbiegłem do pokoju Ann i z impetem zatrzasnąłem drzwi. Po chwili usłyszałem jak coś odbija się od nich i odchodzi z cichym powarkiwaniem. Odetchnąłem z ulgą. Wreszcie się go pozbyłem.
- Co ty tu robisz?- dotarł do mnie głos Ann. Nadal zdyszany odwróciłem się w jej stronę.
- Wiesz- westchnąłem- to taka dość zabawna sprawa, bo…- przerwałem gdy zorientowałem się co leży w jej walizce. Zasłoniłem szybko oczy ręką, tak aby nic nie widzieć- Sorry… nie wiedziałem- wymamrotałem cicho pod nosem. Po raz kolejny wpakowałem się w zrytą sytuację.

01 października 2013

Wspomnienia są jak wieczne cierpienia...

Zastanawia was o co chodzi z tytułem? Otóż jest to zaproszenie na mojego własnego bloga! Tematyka? Jack Mróz ^^' 

Na blogu jest już prolog, a 5 października pojawi się pierwszy rozdział. Jeśli będzie wam się nudzić możecie przeczytać opis "Autorki" xD  Ale to co innego. 

Blog jest zaopatrzony w mój pierwszy własny szablon stworzony na podstawie tutoriala z youtube.com Nie jest on może jakiś super i wgl., ale ważne, że jest choć fakt faktem ubogi w kody CSS  xP

Jeszcze raz serdecznie zapraszam was do odwiedzenia bloga ^^

Obserwatorzy